31 sie 2010

27 sie 2010

17 sie 2010

Londyn

No i po Londynie. Wakacje trwają w najlepsze z naciskiem na NAJLEPSZE.
W Londynie bylo, nawet nie wiem jak to okreslic.
RYŻ, PRINGLESY, ZDJECIA goodgoodgood
Mieszkalam u Pani Chow ktora byla chinką i miala męża ktorego widzialam ze 3 razy i trójkę dzieci.
Li-Ann, Li-Szian i Brian. Li-Szian byla słodką 7 latką która lubila Hanne, Li-Ann miala 10 lat, grała na pianinie i miala piekne wlosy, a Brian mial pokoj w pokemony i cale dnie grał na play station czy czyms w tym stylu. 5 razy w tygodniu jadlam ryz z czyms a dwa pozostale dni makaron z czyms. Pani Chow byla zakochana w sadze zmierzch, filmach, ksiazkach, aktorach i plotkach o nich i podczas ogladania Zmierzchu ktoregos wieczora opowiedziala nam chyba wszystko co mozna wiedziec w tym temacie.
Że pojechalam sie uczyc to i nauczycieli mialam. Byl sobie Matt ktory caly czas mowil "goodgoodgood" , codziennie byl tak samo ubrany i mial niezle buty. Priscilla która byla pelną energii murzynką, ktora mowila tak glosno ze po pierwszej lekcji z nia rozbolala mnie glowa, i ktora latała po klasie jak szalona. No i Hilary. Hilary chyba miala parkinsona. Byla uroczą staruszką. I lubilabym ją gdyby nie to ze ja nie rozumialam polowy tego co do mnie mowi. No ale coz.
Poznałam trzech Japońców i nauczylam sie paru przydatnych slow po Japonsku jak Cinko i Manko.
Kupilam er maxy te ktore chcialam.
Kąpałam sie w Brighton, bylo zimno i słono, ale musialam :)
No i przyzwyczailam sie do padania spac okolo 22 wiec juz teraz jestem padnięta.