31 sty 2011

Dzisiejszy sen?
Więc, śniło mi się, że zalewa Płońsk, ogolnie wszyscy sie pakowali i byli w panice, a ja zobaczylam z balkonu, że mam piękny widok na wylewającą rzekę i robilam zdjecia. A potem rodzice wysłali mnie i moje siostry w najbezpieczniejsze miejsce czyli wierzę od zjezdzelni przy basenie. Oczywiscie musialam lezec na jej szczycie zeby nie spaść, bo tak strasznie sie cała bujała. A potem zjechalysmy po niej jak po takiej dmuchanej zjezdzalni i wszystko skonczylo sie wspaniale. ;)
Jest nadzieja, mogłaby zostać.
Zjadłam dziś kanapkę i troche obiadu. Wytrzymam do wieczora. Teraz czeka mnie wos. Nie wiem jak to ogarnąć.

30 sty 2011

Huj, nie bede szczesliwa, ten problem nie ma konca.
a co mi sie dzis snilo?!
Jakies dziwne wydarzenia.
Że Ferska budowała u nas piaskownicę dla swoich przyszlych dzieci, i że prawie mi sie porzygala na podłogę, bo piła witaminę c. I na plazy byłam gdzie byli wszyscy ratownicy. A po bokach byly zawody skuterowe a ja na srodku z Zuzia plywalam i nas ochlapywaly co chwila. Nie wiem co bylo dalej bo nie pamietam. Chcialabym pamietac cale moje sny. Bylby dobry material na mega pojebana ksiazke.

Mama zrobila dziś taki obiad że jestem pełna i chce mi sie wymiotowac i nie zjem nic przez tydzien.
I lezałam dziś w wannie i Tricky mi spiewał z komputera. Było cudownie.
Nie mam żadnej muzyki, nie mam filmow do ogladania. I jakos nie mam weny co ze soba zrobic. Limit nauczania sie na dzis juz wyczerpany. Może by poczytac....
W piątek z okazji 19tych urodzin odezwała sie we mnie gówniara. Narozrabiałam. No bywa.
A dziś obejrzałam 1 odcinek piątego sezonu skinsow. Smiesznie smiesznie.
W piątek będę szczęsliwa. Mam taką nadzieję.
Mam ochotę na muzykę.

27 sty 2011

Boże... 19 lat mam. Jakaś masakra.
 Niesamowicie szybko minął ten rok!


Olejmy wszystko liczy sie tylko to co teraz...

24 sty 2011

400 postów

Z KSIĄŻKI OD POLSKIEGO
 ŚWIETNE Z DZIŚ Z PUDELKA.

23 sty 2011

Mam teraz dobrze w głowie. Mam nadzieję, że na dłużej.

22 sty 2011

Wchodze do domu, okolo 1 w nocy. Po cichu zdejmuję buty, jest ciemno, ide ide, a tu zza rogu wyskakują na mnie rodzice, świecą mi latarką po oczach i krzyczą "kontrola trzeźwości!"
No, miło miło. Zasnęłam dość szybko, chociaż po drodze do pełnego zaśnięcia mialam jakieś chore wkręty, że woda sie leje w łazience, że moje łóżko się rusza albo że Dawid ze mną leży.
A jak już zasnęłam śniło mi się, że mam i penisa i cipkę. I to byla dobra senna rozkmina, bo podczas snu rozkminilam dlaczego faceci ode mnie uciekaja i dlaczego nikt mnie nie lubi "bo mam penisa!". Dobre co?
Na szczescie nie mam penisa. Cieszmy sie i radujmy.
Wczoraj był miły wieczor w sumie. Chociaż Piotrek grał hujowo. Na maksa mi sie muzyka nie podobała. Ale heinekeny i historia o tym jak to powstala Bajka i "Jak to Piotrek na lodach wychował się" przebiły wszystko ;D Mogłabym mieć taka teściowa jak Pani Hania, chociaż z taka teściowa pewnie bym była 20 kg grubsza w ciagu roku. Wiec dobrze że nie bedzie moja teściowa. Cieszmy się i radujmy.
No i wczoraj jak  tak sobie obserwowałam życie w Bajce, to stwierdziłam że na którąś imprezę muszę wziąć kamerę i nakręcić film, wczorajsza impreza byłaby do tego idealna! Szczególnie gdy przylukałam, że do Bajki wbiła para okolo 40stki i nerwowo szukała swojego dziecka. A gdy już synka znalezli to delikatnie rzecz ujmując zabrali go do domku na dobranockę. Biedny.
No, a jeśli nie film o Bajce, to Pan Mirek powinien napisać książkę. Na pewno napisałby tam pare ciekawych anegdot z życia płońskiej młodzieży na przestrzeni lat. Mogłaby to być nawet powieść psychologiczna o zmianach w zamiłowaniach imprezowych młodzieży. Albo też jego własna biografia pt "Stać przy drzwiach, nie wpuszczać za darmo!" Znajac go (i tu Opór się ze mną zgodzi) Miro pocisnąłby nie jednej osobie, nie jedną osobę ośmieszył, i wydałby tajemnicę nie jednej osoby. No własnie, no i tak mi wczoraj minął wieczór. Za tydzien gra jakiś chłopczyk który wczoraj podszedł do mnie i powiedział że mnie zaprasza za darmo. Ciekawe czy to pamięta. Spoko by było. Cieszmy się i radujmy.

21 sty 2011

20 sty 2011


Nie chce pracować, a rodzice zachowują się tak jakby chcieli mnie wywalić z domu i odciąć od pieniędzy. Caly czas mi ktos gada zebym zaczela pracowac, kurwa, gdzie pracowac?!?! Bede chciała to zaczne, i tak zaczne bo bedzie trzeba znalezc hajs na imprezy. No ale jak mnie ktos tak zmusza to te jebane studia przerazaja mnie jeszcze bardziej.

19 sty 2011

Siniak z kolana już znika :) Już wcale nie jest taki duży. Bylam dziś w waw i mama znalazła mi bluzkę bo ktorą muszę jechać w niedziele bo przeciez nie kupiłaby mi jej bez przymierzania :[ Ale ma piękny żabot! Taki że ach! BO zrobila zdjecia. Zdolna mama, że pomyslała o tym. Chociaz mnie wkurwia, masakrycznie wkurwia. Chce uciekac, a moja nienawiść do mojej rodziny się tylko umacnia i zwiększa.
Wiem nie doceniam tego co mam. Nic nie poradze. Bede tak gadać dopóki nie zwieje stad i nie pożyję sobie sama dłużej niż dwa tygodnie.
Bedzie lampa z lawą, będę szczęśliwa.
Jest takie "lubię to" na fb "w dziecinstwie zbierałam karteczki z postaciami z bajek do segregatora" a co tu klikac lubie to jak kazdy zbieral. I nie z postaciami z bajek! Moja pierwsza byla z just5! Wtedy jarałam sie na takiego blondynka. Nie mam pojecia co to jest just5 i kim jest blondynek z dziecinstwa ale było fajnie.
A pani z House'a miała piękne buty na rozdaniu Globów.

A Aga wyslala mi wczoraj ladny teledysk, aż przekonuje do piosenki.

 aż wstawię kilka innych zdjęć z teledysków



 a to nie z teledysku a z mojego komputera, nie wiem skad je mam, ale ładne ;)

Co do pływania, wczoraj byłam, raczej z musu, bo musialam iść z Zuzką, ktora miala lekcję. Bo Zuzia trenuje kondycje przed górami ;) Żeby mogła na nartkach  śmigać. No, więc, wczoraj przepłynęłam dosłownie kilka basenów, posiedziałam na saunie, pogadałam z Pawłem Downem i wróciłam do domu. I zdecydowanie za dużo jem! A powinnam sie odchudzać!

17 sty 2011

Przepraszam, że mi sie podoba

Zmieniłam tu trochę. Podoba mi sie. Inaczej. Calkiem inaczej niz zawsze. Albo całkiem inaczej niz od dluzszego czasu.
To dlatego, że mam troche dość wody. Te wszystkie kursy, motorówki, kostiumy, suche skóry.... mam dość. W sumie, nadal bede pływać. Dziś zaczełam. Jak to z dziewczynami ustalilysmy: musimy być zajebiste na te lato. Ale, pomimo tego, że bede pływać to chce juz teraz zaczac cos nowego. Pewnie we wrzesniu bedzie to coś na stałe bo bedzie latwiej mieszkajac w Waw. Ale teraz juz, planuje sie nauczyc. I sie troche powspinać. Juz z kimś o tym gadałam. I co do skałek to moze w wakacje jak kase uzbieram, a narazie zamierzam pojechac sobie do Wawki na scianke i sprobowac swoich sił w takim czymś innym o. :)
106 dni do matury. Bedzie dobrze ;D Nie myślę o tym.
Probuję się ogarnąć bardzo mocno. I mam nadzieje, że mi w tym pomozecie.
Mam od dłuższego czasu taka niesamowita ochote przytulic się do kogoś. Zawsze jak zasypiam czuje sie naga bez czyjegoś objęcia. Przydałby się książę. Który by pomogł teraz jak jest ciężko.

16 sty 2011

mniam

Nie wiem czy juz o tym pisałam. Ale znalazłam taki swietny kanał u mnie w TV. Jakis rodzaj MTV to jest ale puszcza taka muzyke fajna! I duzo koncertow! Siedziec i sluchac tylko.
Wstałam nie dawno i jestem głodna, nie pisałam tez o tym ze ogladalam nie dawno wysmienity film Black Swan. Z wyśmienitą muzyką, psychodelą i aktorką. Super super super. Tylko nie moge znalezc piosenki ktora jest podczas imprezy, a jestem pewna, że ją znam.
Jestem glodna

15 sty 2011

Szłam dziś z pola. I tak myslalam i myslalam. Dobre rzeczy miałam w głowie. Ale niestety takich sie nie da spisywac.  Przydalby sie taki Aniołek, który byłby ze mną cały czas i jak idę i myślę to zeby zapisywal moje mysli. Ucieszylabym sie z takiego.
Wracam, obiecałam sobie, że wrócę. Wczoraj, wytańczyłam się jak nigdy. Piotrek zapierdałał. Bo innym słowem nie da sie tego określić, wyczyniał niestworzone rzeczy za sterami. I było śmiesznie. Lubię te imprezy, takie, nie nastawione na "ide sie najebać" albo na "bedzie zajebiscie" a potem nie jest. Lubię je bo idę, wchodzę, kupuję piwo, rozmawiam z ludźmi, tańczę, siedzę z Piotrkiem, patrze na ludzi, obserwuję małolaty. i w ogole.
Mysz mi kazała coś tu napisać.
To może napiszę coś.
Nie pływam od połowy grudnia. Ale wrócę, obiecuję. Jestem teraz najarana na wspinaczkę. Bardzo mocno tego potrzebuje. I jak tylko minie studniowka to lece na sciankę.
Teraz bedzie kilka zdjęć z zimy.

A więc... Sanki z Olą i Maćkiem
Pasterka
 Sylwester.



 I dymki.


10 sty 2011

Lubie takie coś

8 sty 2011

4 sty 2011

Skonczyl się nam rok 4 dni temu. Jak bylo?
Rok był pełen... łez. To chyba najtrafniej opisuje ten rok. Moje rozpadnięcie sie, wracanie spowrotem do całosci i znowu rozpadanie i znowu powracanie... Przez wszystko, przez nerwy wywołane byle głupotą. Jak sie rozpadłam, tak nie powstalam do dzis. Zwiazek z Dawidem był chyba jedynie przerwą. Choc przez ten czas tez łzy leciały. Ale mniej. Przytylam bardziej. Bo jak sie je razem to sie jakos bardziej tyje.  Co zrobiłam przez ten rok? Hm, Wopr zyskał jednego ratownika. Nie wiem czy dobrego. Nie wiem czy wartościowego. I tak nie moge pracowac bo nie mam kursu pierwszej pomocy. Opener był niesamowity. Lekki, szalony, bez smutków i zmartwień, beztroski, morski i kolorowy. Ukochany. Wakacje teoretycznie byly pelne czegoś, a tak na prawde puste i nie zapadające głęboko w moją głowę. Po wakacjach wzielam sie do roboty, na chwilę, bo potem znow zaczelam sie rozsypywac. Do tej pory nie moge wrocic do siebie. Potrzebuje drugiej osoby do życia, dopiero teraz to zrozumialam. Wczesniej myslalam ze potrzebuje ludzi do zycia. A wcale tak nie jest. Mam teraz ludzi. Dobrych. Jak nigdy. Ciesze sie z moich gwiazdek. Jakos, chociaz nic ze mna nie przechodzili, mam wrazenie ze zostaliby jakby cos sie działo. Ufam im. Jak nikomu chyba, tak łatwo i naiwnie. Ale i tak potrzebuję Kogoś. Po wakacjach było jeszcze halloween. Impreza organizowana dlugo, dogłębnie, i udana, powinna byc lepsza dla mnie no, ale zjebałam. Za błędy sie płaci. Nie powiem... sporo. Miedzy halloween a świętami było .. egzystowanie... trwanie miedzy szkołą, a łóżkiem i basenem. Nie robienie niczego pozytywnego. I tak, przetrwałam święta, załamana przy stole wigilijnym, nie majaca sie do kogo odezwac, sluchajaca rozkmin dziadka i patrzaca jak rodzinka polewa sobie żołądkową. Na szczescie potem byla pasterka na ktora wzielam pod pachę cytrynówkę od babci i poszlam do ludzi. Bylo miło. Jak nigdy. Czas miedzy swietami a sylwestrem przelezalam w lozku. Doslownie. Dni gdzies mi umknely. Nic przez nie nie zrobilam. A sylwester? Byl taki jaki miał być. "Najebać sie i zadzwonic po 12 do Dawida".  Napiłam sie i dzwoniłam. To nic, że miał wyłączony telefon. Twardo dzwonilam chyba do 3.00. Zrobilam sobie z Olą wycieczkę na miasto, zobaczylam jak wyglada sylwester w rynku. Bylysmy u Agi gdzie byl niesamowity kurczak z salatka. Ogolnie... mozna by powiedziec ze ok. Chociaz w głębi mnie  te ok brzmi... źle.

Moze by sie tak ogarnąć co? Przestac pierdolic farmazony i wziac sie za siebie? Do matury 120 dni. Zostalo mało. Potrzebuje siły napędowej, do życia. Siłę straciłam. Może kiedyś wróci.