Wracam, obiecałam sobie, że wrócę. Wczoraj, wytańczyłam się jak nigdy. Piotrek zapierdałał. Bo innym słowem nie da sie tego określić, wyczyniał niestworzone rzeczy za sterami. I było śmiesznie. Lubię te imprezy, takie, nie nastawione na "ide sie najebać" albo na "bedzie zajebiscie" a potem nie jest. Lubię je bo idę, wchodzę, kupuję piwo, rozmawiam z ludźmi, tańczę, siedzę z Piotrkiem, patrze na ludzi, obserwuję małolaty. i w ogole.
Mysz mi kazała coś tu napisać.
To może napiszę coś.
Nie pływam od połowy grudnia. Ale wrócę, obiecuję. Jestem teraz najarana na wspinaczkę. Bardzo mocno tego potrzebuje. I jak tylko minie studniowka to lece na sciankę.
Teraz bedzie kilka zdjęć z zimy.
A więc... Sanki z Olą i Maćkiem
Pasterka
Sylwester.
I dymki.
0 komentarze:
Prześlij komentarz