6 lip 2010

Opener 2010

Takiego to juz chyba nigdy nie bedzie :D Opener na ktorego sie jedzie bez biletu, noclegu, tylko z plecakiem i spiworem. Bylo swietnie chociaz bylam tylko na dwoch dniach koncertow. Ale zaliczylam najwazniejszy. The dead weather, na ktorych zbieralo mi sie na placz podczas piosenki will there be enough water, gdzie Alison i Jack spiewaja co jednego mikrofonu co wyglada zajebiscie seksowanie (z reszta juz gdzies tu o tym pisalam kiedys)
A wiec zaczynajac od poczatku w piatek pojechalam z Dawidem do Warszawy, niestety(a moze i stety) mielismy gosci i udalo nam sie pospac tylko 2 godzinki. Mega zmeczeni wsiedlismy w sloneczny i pojechalismy do Gdyni. Droga super. Duzo wolnych miejsc, i nie jechal tak dlugo jak rok temu. Ogolnie wszystko ok.
Dojechalismy, spotkalismy sie z Ania, bez problemu weszlismy na pole zostawic rzeczy, po czym udalismy sie na koncerty, I tu zaczely sie schodki. Wchodzilam wlasnie na koncerty na opasce Ani, no i ochroniarz sprawdzajac moja opaske, sciagnal mi z niej calkiem to cos metalowe. No i huuuuj. Juz kupa w gaciach jak to sie mowi. I do tego jeszcze poszedl ze mna do kas zeby mi ja spowrotem zalozyli. I tak oto zostalam udupiona z Ani opaska na rece. Ania jak to Ania , mega wkurwienie, prawie mnie zabila wzrokiem. Ale zrobilismy przekret, ona weszla na bransoletke Angeli a po koncercie Skunk Anansie poszla do ochroniarzy i wkrecila im ze zgubila, no i dali nową. I tak oto, jestem na Openerze z bransoletka za darmo. Tzn bylam, bo juz po Openerze.

Szczerze mowiac troche mi sie nie chce pisac, jestem jeszcze Sopocie, pewnie jak dojade do Plonska to napisze wiecej, bo jest duzo do pisania :D



KOOOOOCHAM morze, lipiec, Openera.... I cytrynowke!

0 komentarze:

Prześlij komentarz