8 lip 2011

Chcę mój basen!

Ta rekrutacja mnie zabije! Już mam dosyc. Modle sie kurwa juz sama nie wiem o co. Juz bym chciala wiedziec. Zaczac ukladac sobie jakis plan. W tym momencie nie moge myslec o niczym bo nawet nie wiem w jakim miescie spędzę kolejne 5 lat. Jedyne czego jestem pewna to mojej lampy z lawą. Chyba, że nie pójde na studia. To i lampy nie będzie. Jeśli pewnego dnia zniknę, a razem ze mną jakas konkretna suma pieniędzy z jakiegoś konta. Tzn. że w Polsce nie nalezy mnie szukać.
Bardzo, na prawdę bardzo zaluje ze u nas nie robi się gap yeara. Nauczylabym się pożądnie jakiegoś języka przez ten rok i dowiedziałabym się kim jestem. To byłoby dobre dla wszystkich. Wybawić się troszkę przez rok i potem dopiero zacząć robić COŚ z życiem.
Niestety jedyne co mnie trzyma przed zrobieniem sobie przerwy to moje lenistwo, ktore dobrze znam. Mam pewność, że gdybym się nie uczyła przez rok, to po roku wcale bym nie zaczęła na nowo. Musiałabym mieć mocną motywację, żeby zebrać w sobie, aż taką moc by zacząć. Bo wiadomo, że jak bym zaczeła, obrała sobie jakiś cel, to bym do niego dotarła. Ale jak wiadomo, początki są ciężkie. Co się w ogóle nie pokrywa z pływaniem bo dla mnie zawsze najgorsze było trzecie 25m, a nie początek. Początek był orzeźwiający. Nie ważne czy płynęłam 100m czy 200m. Ten trzeci basen zawsze był jakiś ciężki. Głowa mnie już boli, od tego Olsztyna, od tych podań, od tego Harrego Pottera, sprzątania i powrotu rodziców. Tak bardzo potrzebuje dnia na basenie, moim basenie, z moimi ratownikami. I bym tam siedziała i relaksowała się i na pewno choć trochę zapomniałabym o wszystkim co się teraz dzieje.

A właśnie! Musze iść do kierownika, bo coś nie dzwoni z pracą dla mnie!

0 komentarze:

Prześlij komentarz