11 kwi 2010

hyt hyt
Mija weekend
Dziś zalozylam ladna sukienke, niebieskie rajstopy, rozowa chustke i poszlam na impreze do kosciola. Jako ze dostalam oficjalne, wyslane listownie zaproszenie na msze w intencji 18latkow polączoną z tortem... no to poszlam. Bylo fajnie... bo milo zobaczyc starych znajomych, milo siedziec w pierwszym rzedzie, milo zjesc calkiem dobry tort i napić sie soku, milo dostac dyplom, i wreszcie... milo posluchac zyczen ksiedza proboszcza, ktory ma fryzure niczym Keith z Prodigy w teledysku "Firestarter".

No wiec podsumowywujac weekend bardzo udany.

Slucham nowej plyty Hendrixa ale jeszcze zaden kawalek nie zapadl mi tak w pamięć zebym cos tu wrzucała. Jutro poprawa z maty i jak to Lubel powiedzial "bardzo trudna" klasowka z geografii. Jako ze malo sie uczylam, licze na farta.

I co do wczorajszej smierci prezydenta... caly czas chodzi mi po glowie taka rozkminia... Czy Jarek czuł moment kiedy Lech umierał? Podobno blizniaki są połączone taką więzią, że często czują to samo i kiedy jednego cos boli to i drugiego. Ciekawe,ciekawe... Musze na ten temat poczytac.

0 komentarze:

Prześlij komentarz